Konserwatyzm
środa, 12 maj 2010 15:55

W okopach wszyscy są liberałami?

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

W powszechnym przekonaniu to redystrybucja dóbr dzieli polityków i stanowi zasadniczy przedmiot sporu. Natomiast funkcjonowanie społeczeństwa, a zwłaszcza gospodarki w ustroju kapitalistycznym jest w znacznym stopniu zdeterminowane.

Nawet gdy pojawiają się głosy krytyczne, dotyczące polskiej gospodarki ("kapitalizm państwowy"), zdają się one dotyczyć jedynie odstępstw od ideału. Ten ideał jest zgodny z doktryną liberalną i nikogo w zasadzie nie dziwi zamienne stosowanie pojęć "liberalizm" i "kapitalizm". Jednym zdaniem: spierać możemy się o to jak dzielić wypracowane dobra, ale gdy trzeba je wypracować – wszyscy stają się liberałami.

Jeśli wiec ktoś, tak jak ja – zaczyna pisać o konieczności poważnego traktowania personalistycznych postulatów, to w najlepszym razie proponuje mu się rolę analogiczną do rybaka, który się nie zastanawia skąd w morzu biorą się ryby.

Wątpliwości

Opisana sytuacja byłaby nawet komfortową (są w końcu ważniejsze sprawy od pieniędzy), gdyby nie olbrzymie problemy obok których wszyscy przechodzą obojętnie, jakby nie istniały. Oto kilka zastanawiających faktów:

  • zaledwie kilka procent ludności Ziemi jest w stanie wyprodukować wszystko co jest potrzebne do godnego życia wszystkich ludzi, a jednak większość żyje w  ubóstwie lub wręcz w nędzy,

  • pomimo wielkich osiągnięć nauki i techniki ludzie w krajach rozwiniętych pracują coraz dłużej i  coraz trudniej jest im utrzymać rodzinę,

  • pomimo trwałego wzrostu gospodarczego zadłużenie prawie wszystkich krajów rośnie i dawno już przekroczyło wielkości dające nadzieję na jego spłatę,

  • nawet najbogatszych państw nie stać na zapewnienie wszystkim obywatelom opieki zdrowotnej na  dostępnym poziomie,

  • systemy emerytalne pod wpływem presji demograficznej stawiają pod dużym znakiem zapytania możliwość uzyskania emerytury, mimo iż składki emerytalne stale rosną.

Jeśli o któryś z tych problemów zapytać ekspertów rozumiejących jak funkcjonuje gospodarka, usłyszymy zapewnienie że tak być musi, że i tak jest lepiej niż było, że prawa rynku są nieugięte a fachowcy wiedzą o tym najlepiej. To jednak nie usuwa wszystkich wątpliwości. Pojawiają się nawet nowe. Budzi się bowiem podejrzenie, że pomimo formalnie zadekretowanej demokracji, społeczeństwo ma coraz mniejszy wpływ a rzeczywistość w której żyje. Kto bowiem panuje nad gospodarką, ten ma realną władzę. W krajach demokratycznych władza powinna być w rękach społeczeństwa. Dlatego mamy prawo oceniać funkcjonowanie mechanizmów gospodarczych z uwzględnieniem uznawanego systemu wartości.

 

Aksjologiczne podstawy działania

Spróbujmy zapomnieć o wszystkim, co nam wpojono w trakcie socjalizującej tresury. Weźmy przykład z trzmiela. Eksperci przeanalizowali kiedyś jego budowę i orzekli, że takie zwierzę nie ma prawa latać. A trzmiel o tym nie wie i lata. My także spróbujmy zerwać się do lotu!

W poprzednim swoim tekście przywołałem przykład inżyniera, który w swoim działaniu musi zachować rozsądek. Nawiązując do tej analogii zwrócę uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt działania w sferze techniki. W większości przypadków inżynieryjne przedsięwzięcia są zbyt złożone, by móc jednoznacznie określić optymalne rozwiązanie. Z pomocą przychodzą wówczas inżynierskie reguły, wypracowane w praktyce.

Analogiczne podejście można zastosować do zagadnień społeczno-ekonomicznych, traktując fundamentalne założenia aksjologiczne jako źródło praktycznych reguł postępowania. Spróbujmy więc z roztropnością i odpowiedzialnością mierzyć się z problemami, mając na uwadze konsekwencje personalizmu.

 

Bierzemy byka za rogi

Nawiązując do podanego w poprzednim tekście przykładu ubezpieczeń społecznych, przeanalizujmy ten problem stosując konsekwentnie konserwatywne podejście. Na początek ustalmy uwarunkowania:

1) Zasada pomocniczości mówi, że tam gdzie obywatele mogą (i powinni) sami zadbać o przyszłość – państwo nie powinno ingerować. Zakładamy więc, że obywatele sami powinni zadbać o podstawy egzystencji na starość.

2) Jednak nie godzi się skazywać na życie w skrajnej nędzy tych, którzy nie są wystarczająco zaradni (personalizm).

3) Odpowiedzialność nakazuje nie wywracać całkowicie obecnego systemu, ale przekształcić go tak, by był doskonalszy.

4) Zmiany muszą być rozsądne.

 

  1. Pierwszym wnioskiem jaki się nasuwa z analizy problemu przy tych uwarunkowaniach, jest konieczność pozostawienia w systemie indywidualnych ubezpieczeń kapitałowych.

  2. Nic jednak nie stoi na  przeszkodzie, by wprowadzić swobodę tych ubezpieczeń. W tym celu należy z obecnie płaconej składki wydzielić podatek na pokrycie wypłat emerytur przez państwo i składkę ubezpieczeniową.

  3. Już to proste rozróżnienie pozwala dostrzec wiele możliwych korzyści:

  • ubezpieczenia mogą być przejęte przez podmioty funkcjonując na rynku ubezpieczeń na życie (dodatkowo może powstać nowy podmiot z wchłonięcia zbędnej części ZUS),

  • można wprowadzić całkowitą dowolność tych ubezpieczeń – nie tylko co do wyboru podmiotu ubezpieczającego (jest to zupełnie neutralne dla państwa).

  1. Pobieranie podatku, który teraz jest zawarty w składce powinno zostać przeniesione do urzędów skarbowych – po co utrzymywać dwóch poborców podatkowych? W ten sposób staje się to elementem fiskalnej polityki państwa (która - swoją drogą – także wymagałaby optymalizacji).

  2. Pozostaje to, co najtrudniejsze: co zrobić z obecnymi emerytami, a w przyszłości ludźmi, którzy nie zabezpieczyli sobie bytu na starość. Pierwszą regułą, która powinna tu mieć zastosowanie, jest powrót do obowiązku utrzymywania rodziców przez dzieci. Dla tych, którzy podejmą ten obowiązek, można zastosować zwolnienie z podatku o którym mowa powyżej. W rodzinach, które dysponują znaczącym majątkiem trwałym (na przykład gospodarstwa rolne) – można powiązać obowiązek utrzymania rodziców z prawem dziedziczenia. To tylko dwa proste pomysły, które mogą mieć tu zastosowanie. To wymagałoby głębszej analizy, ale widać, że to wcale nie jest księżycowe rozwiązanie i rzeczywiście istnieje możliwość częściowego wycofania się państwa w tej dziedzinie – ku obopólnej korzyści.

  3. Pozostałym emerytom, którzy nie mieliby innego źródła utrzymania, emerytury powinno wypłacać państwo. Ustalenie ich wysokości jest niezmiernie trudne i powinno odbyć się drogą referendum, po wcześniejszym dogłębnym naświetleniu problemu. Pojawia się tu wiele pytań do rozstrzygnięcia: czy powinna to być emerytura uzależniona od zarobków w przeszłości, czy powinni ją dostawać wszyscy etc. Jedynym warunkiem, jaki można tu postawić jest prostota systemu – aby nie było konieczności utrzymywania takiego molocha jak ZUS (zauważmy, że samo zdjęcie z niego obowiązku pobierania składek pozwoli na pozbycie się większej jego części). W najprostszym przypadku (jednakowa emerytura dla wszystkich) – wystarczyłby jeden centralny urząd z kilkunastoma urzędnikami.

Podsumowanie

W powyższej analizie problemu jasno widać, jakie kroki należałoby bezwzględnie podjąć (o ile akceptujemy konserwatywne wartości), a jakie można uzależnić od demokratycznych wyborów społeczeństwa. Moim zdaniem te rozwiązania, które są oparte o system wartości mają charakter systemowy (konstytuują system). Można dostrzec natychmiastowe korzyści z ich zastosowania. Jest to potwierdzeniem słuszności podnoszonych postulatów. A także – pośrednio – potwierdzeniem tezy, że kierując się takim systemem wartości możemy budować społeczeństwo funkcjonujące na bardziej trwałych podstawach.

Na koniec postawię jeszcze jeden problem. Otóż niektóre z powyżej przedstawionych postulatów (jak na przykład rozdzielenie podatków i ubezpieczenia w składce) wydaje się tak oczywiste, że budzi zdziwienie fakt iż nikt tego dotąd nie zaproponował. Podejrzewam, że jest to związane z ideologicznym skostnieniem, które uniemożliwia jasny ogląd sprawy.


Tekst był publikowany na blogu http://www.fronda.pl/jurekw/blog/

Czytany 13375 razy Ostatnio zmieniany środa, 12 maj 2010 16:27
Jerzy Wawro

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.