Konserwatyzm
Wydrukuj tę stronę
środa, 12 maj 2010 15:54

Czy my jestśmy mądrzy

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Objaśniając biblijną przypowieść o pannach głupich i mądrych kaznodzieje skupiają się na wezwaniu do poszukiwania "bożej mądrości". Głupota staje się w ten sposób nieważna. Jawi się jako po prostu brak mądrości, która z kolei jest tylko wyzwaniem (celem).

A przecież poza pannami mądrymi i głupimi mogą być jeszcze takie, które w ogóle nie czekają na oblubieńca. Dlatego podobnie jak skłonni jesteśmy twierdzić iż zło jest czymś więcej niż tylko brakiem dobra (który może być obojętnością), tak i samodzielna egzystencja głupoty powinna być zaakceptowana. Zwłaszcza, że głupota została zauważona i w mocnych słowach potępiona przez Chrystusa.

Trzy filary konserwatyzmu

 

Gdy podjąłem wysiłek odkrywania praktycznych konsekwencji konserwatyzmu, zależało mi na pokazaniu w jaki sposób założenia wpływają na akceptację przyjmowanych rozwiązań. Zwróciłem już wcześniej uwagę na to iż wśród tych założeń jest personalizm i odpowiedzialność. Gdy ze sfery abstrakcji przechodzimy do konkretów, kluczową rolę odgrywa rozsądek. Dlatego zdecydowałem się na postawienie tezy iż podstawą konserwatyzmu jest także roztropność. Teoretycznie można by uznać iż odpowiedzialna postawa wymaga roztropności. Jednak są to dwie odrębne kategorie. Dlatego należy uznać iż konserwatyzm jest oparty na trzech filarach: personalizm, odpowiedzialność i roztropność.

 

Roztropność, czyli co?

 

Zwróćmy uwagę na działanie inżynierów, których zazwyczaj znamionuje rozsądek. Gdy inżynier projektuje strop, na podstawie przewidywanych obciążeń ustala jakie należy zastosować zbrojenie i jaka ma być grubość stropu. Wyniki swej pracy sprawdza nie tylko przeprowadzając odpowiednie obliczenia, ale ocenia także czy to co mu wyszło jest rozsądne. Strop nie może mieć 2cm ani 2m grubości. Można by rzec, że to banał sprowadzający się do stwierdzenia iż inżynier nie może być idiotą. Niestety takie zdroworozsądkowe podejście nie jest powszechnie stosowane w ekonomii! Ta zdominowana przez neoliberalną ideologię dziedzina produkuje "ekspertów", zdolnych brnąć w największe głupstwa, o ile zgadza im się to z "teorią".

Roztropność to jednak nie tylko rozsądek w działaniu. Zbigniew Herbert opisywał faktyczną klęskę komunizmu w starciu z narodem polskim: "Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana […]/ łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy/ Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu / książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie/To wcale nie wymagało wielkiego charakteru / mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi / lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku".

Ja taki sam niesmak odczuwam dzisiaj. Łatwiej byłoby znieść dyktaturę liberałów, gdyby nie ta "parciana retoryka". I mam nadzieję że jeśli większość naszego społeczeństwa nie wyraża takiej postawy, to jedynie z braku dostatecznej wiedzy o sytuacji w jakiej nam przyszło żyć.

Dlatego wysiłek zrozumienia rzeczywistości jest tak ważny. Podejmowanie takiego wysiłku jest także to związany z roztropnością.

 

Studium przypadku

 

Weźmy dla przykładu przeprowadzoną w latach 90-tych reformę systemu emerytalnego. Rozsądek podpowiada, że górnik nie może fedrować do 65 roku życia, jak chcieliby twórcy reformy. Ale to najmniejszy z ich problemów. Celem reformy było przejście od emerytur wypłacanych na zasadzie "solidarności międzypokoleniowej" do emerytur opartych o ubezpieczenia indywidualne. Gdy w ZUS jest ustalany tzw. "kapitał początkowy", powinien mu odpowiadać rzeczywisty pieniądz. Bez tego cała ta operacja jest fikcją. Nie wiem, czy twórcy reformy zadali sobie trud, by oszacować jak duże środki byłyby do tego potrzebne (śmiem wątpić). Z moich szacunków wynika, że chodzi o setki miliardów złotych. Oczywiście takich pieniędzy nie ma. Mówiono wówczas coś o prywatyzacji i na tej fali dokonano sprzedaży PZU i TPSA, co tylko pogłębia wrażenie że mieliśmy do czynienia z jakimś teatrem absurdu.

Skoro emerytury są wypłacane ze składek pracujących, to oczywiście nie ma mowy o przejściu na indywidualne ubezpieczenia kapitałowe. Jaki sens ekonomiczny miały więc wykonane zmiany? Gdy nie było ubezpieczeń społecznych, dzieci utrzymywały starych rodziców. W polskich warunkach "ubezpieczenia" ZUS sprowadzają się do tego, że państwo zabiera dzieciom pieniądze i płaci rodzicom emeryturę. Co się zmieniło w  wyniku reformy? Jedynie to, że państwo dzieli się zabranymi pieniędzmi z OFE, a następnie je od OFE pożycza, by mieć na emerytury. Oczywiście to nie jest bezkosztowe. A dodatkowo każda złotówka przekazana na emerytury tą drogą powiększa nasz dług publiczny. Widać więc, że do rozsądnych ta reforma nie należała :-(.

Jednym z impulsów, które skłoniły mnie do założenia tego blogu była lektura propozycji reform lansowanych przez uchodzącą za konserwatywną gazetę "Rzeczpospolita". Uświadomiłem sobie jak bardzo niebezpieczni są oddani ideologii liberałowie. Dla człowieka rozsądnego dość oczywistym jest, że jedną z głównych przyczyn obecnych problemów z emeryturami są przemiany społeczne w wyniku których coraz mniej jest tradycyjnych rodzin wielopokoleniowych. Tymczasem proponowane reformy zmierzają w kierunku dalszego atomizowania społeczeństwa przyspieszając te niekorzystne trendy.

 

Konkluzja

 

Na koniec chciałbym spróbować odpowiedzieć na tytułowe pytanie. To nie jest bowiem pytanie retoryczne! Opisana przez Herberta sytuacja daje nadzieję. Dlaczego więc mądry naród pozwala rządzić sobą ludziom pozbawionym rozsądku? Moim zdaniem Polacy nie są głupi, ale ogłupieni. Dlatego biorąc przykład z naszych przodków warto podjąć pozytywistyczny wysiłek zmierzający do zmiany tej sytuacji.


Tekst był publikowany na blogu http://www.fronda.pl/jurekw/blog/

Czytany 13073 razy Ostatnio zmieniany środa, 12 maj 2010 16:28
Jerzy Wawro

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.