Konserwatyzm
polemiki

polemiki (8)

środa, 12 maj 2010 16:07

Skuteczność albo zasady?

Prezentując kandydatów w wyborach prezydenckich "Rzeczpospolita" umieściła Marka Jurka obok Janusza Korwina Mike, komentując iż ci politycy poświęcają skuteczność w imię zasad.

Wierność zasadom bywa chwalebna. Ale tylko wówczas, gdy te zasady istotnie są fundamentalne.

Marek Jurek broni życia. Sprawa wydaje się oczywista: nie ma bardziej godnego celu.

Skoro tak, to dlaczego w katolickim społeczeństwie ten polityk ma tak znikome poparcie?

Nawet akceptując najbardziej krytyczne oceny polskiego społeczeństwa trudno zakładać, że jest w nim mniej niż 5% sprawiedliwych! Trudno też znaleźć przyczyny w cechach osobowych kandydata. Stateczny, inteligentny, elokwentny. Jeśli porównany go z konkurencją, to wypada nadzwyczaj korzystnie. A więc co jest nie tak?

Sytuacja przypomina stary dowcip, w którym Amerykanie wysłali agenta do ZSRR. Po wylądowaniu na spadochronie wszedł on do pierwszej napotkanej chałupy. Rosyjski chłop zlustrował go z góry na dół i coś mu się w nim nie podobało. Kufajka, walonki, czapka uszatka – wszystko pasuje. Dał mu szklankę bimbru. Agent wypił duszkiem i nawet nie zakąsił. Chłopu dalej coś nie gra. Drapie się po głowie i powiada: wyglądasz jak Ruski, pijesz jak Ruski, tylko czemu ty jesteś czarny?

Co takiego nie pasuje wyborcom u Marka Jurka?

Jedną z podstawowych wolności jest wolność słowa. Przejawia się ona brakiem cenzury prewencyjnej. Jest to zagwarantowane w konstytucji. A ponadto – stanowi jeden z głównych postulatów liberałów. Warto więc zdawać sobie sprawę z tego, jak ta wolność w ich wydaniu wygląda w praktyce.

Kiedyś bezskutecznie usiłowałem umieścić krytyczny komentarz pod artykułem "W obronie chciwości" Tomasza Wróblewskiego (na blogu "Rzeczpospolitej"). Cenzura okazała się bardzo czujna.

Zirytowany napisałem polemiczny artykuł, który wysłałem do różnych czasopism. A ponieważ w liście był link do tego artykułu – mogłem obserwować, czy go ktokolwiek otworzy. Wynik był do przewidzenia: nikt nie był zainteresowany polemiką z panem Wróblewskim. Poniżej publikuję w całości tekst tej polemiki.

środa, 12 maj 2010 16:00

Kto rządzi Polską

W okresie PRL Polską rządził komunistyczny reżim a teraz mamy liberalną demokrację. Jak wiemy, komuniści to było samo zło. Nie to co teraz. A jednak – jeśli się uważnie przyjrzeć, to pod pewnymi względami mamy o wiele gorzej. Jednym z takich kryteriów, które wykazuje znaczący regres jest odpowiedzialność. Komunistom nie przyszłoby do głowy mówić w trakcie swych rządów: my tylko próbujemy, postulujemy, pokazujemy jak być powinno – a tak naprawdę to ta paskudna "reakcja" rządzi krajem – my nie mamy z tym nic wspólnego. Wręcz przeciwnie. Niezależnie jak kiepsko udawało się im realizować swe zamierzenia – upierali się że to właśnie jest socjalizm. Dzisiaj jest inaczej. Polska jest rządzona przez liberałów i socjalistów, którzy czasem się ze sobą spierają, a czasem współpracują. Jednak jedni i drudzy (jako jedyni) mają znaczący wpływ na to co w Polsce się dzieje. Jeśli jednak napisać że w Polsce rządzą liberałowie z socjalistami, to można być pewnym głosów oburzenia. Zwłaszcza ze strony liberałów. Ależ skąd! To nie ma nic wspólnego z liberalizmem! Liberalizm to Smith, Mises i Janusz Korwin Mike. A w Polsce rządzi na przemian lewica pobożna i lewica bezbożna (jak napisał jeden z czytelników moich komentarzy). Te wyjątkowo bezczelne łgarstwa mają jeden cel: uciec od odpowiedzialności, która w demokracji może utrudnić karierę polityczną. A kariera przecież to rzecz najważniejsza.

 

Aby pokazać, że powyższa opinia dotycząca rządów liberałów i socjalistów nie jest wyssaną z palca – dokonałem analizy sytuacji w Polsce z uwzględnieniem kryteriów, które zawarłem w poprzednim swoim tekście (dotyczącym klasyfikacji nurtów politycznych).

W powszechnym przekonaniu to redystrybucja dóbr dzieli polityków i stanowi zasadniczy przedmiot sporu. Natomiast funkcjonowanie społeczeństwa, a zwłaszcza gospodarki w ustroju kapitalistycznym jest w znacznym stopniu zdeterminowane.

Nawet gdy pojawiają się głosy krytyczne, dotyczące polskiej gospodarki ("kapitalizm państwowy"), zdają się one dotyczyć jedynie odstępstw od ideału. Ten ideał jest zgodny z doktryną liberalną i nikogo w zasadzie nie dziwi zamienne stosowanie pojęć "liberalizm" i "kapitalizm". Jednym zdaniem: spierać możemy się o to jak dzielić wypracowane dobra, ale gdy trzeba je wypracować – wszyscy stają się liberałami.

Jeśli wiec ktoś, tak jak ja – zaczyna pisać o konieczności poważnego traktowania personalistycznych postulatów, to w najlepszym razie proponuje mu się rolę analogiczną do rybaka, który się nie zastanawia skąd w morzu biorą się ryby.

środa, 12 maj 2010 15:54

Czy my jestśmy mądrzy

Objaśniając biblijną przypowieść o pannach głupich i mądrych kaznodzieje skupiają się na wezwaniu do poszukiwania "bożej mądrości". Głupota staje się w ten sposób nieważna. Jawi się jako po prostu brak mądrości, która z kolei jest tylko wyzwaniem (celem).

A przecież poza pannami mądrymi i głupimi mogą być jeszcze takie, które w ogóle nie czekają na oblubieńca. Dlatego podobnie jak skłonni jesteśmy twierdzić iż zło jest czymś więcej niż tylko brakiem dobra (który może być obojętnością), tak i samodzielna egzystencja głupoty powinna być zaakceptowana. Zwłaszcza, że głupota została zauważona i w mocnych słowach potępiona przez Chrystusa.

środa, 12 maj 2010 15:51

Grzechy prawicy

Antyprawicowa propaganda głównych mediów jest faktem. Ale gdyby ona była oparta wyłącznie na kłamstwie i naciskach właścicieli o lewicowych lub liberalnych poglądach, nie mogłaby być skuteczna. Propaganda ta żywi się grzechami prawicy, które na dodatek sprawiają, że większość ludzi o umiarkowanych poglądach nie chce mieć nic z prawicą wspólnego. Dlatego też zapewne większość dziennikarzy jest antyprawicowa z przekonania, a nie z powodu domniemanej uległości wobec szefów.

Wbrew opiniom krytyków liberałowie nie uznają “wolnej amerykanki” (zupełny brak zasad). O tak zwanym krwiożerczym kapitalizmie mówią, że to wypaczenie zasad liberalizmu. Podkreślają że działalność gospodarcza ma także wymiar etyczny, że granice wolności wyznacza wolność innych ludzi. Na dodatek – często zdają sobie sprawę z tego iż to jest zbyt słabe ograniczenie. Swoimi działaniami wpływamy bowiem nie tylko bezpośrednio na inne osoby, ale także na struktury systemu społeczno-ekonomicznego. Stąd pomysł, by powiązać liberalizm z konserwatyzmem. Tak związek ma być ze strony konserwatyzmu wyrazem akceptacji postępu gospodarczego i nowoczesnej ekonomii, a ze strony liberalizmu poszukiwaniem trwałego systemu wartości dla oceny podejmowanych działań. Podkreśla się wspólną niechęć wobec wszelkich rewolucji, przywiązanie do idei wolności, poszanowanie prywatnej własności i zasad będących dorobkiem naszych przodków. W sferze ideologicznej konserwatysta najczęściej odwołuje się do chrześcijaństwa. Co prawda liberalizm jest co najwyżej neutralny światopoglądowo, ale to nie przesądza o braku możliwości aliansów. Jeśli różnice jakie wcześniej podkreślałem ujawniają się w praktyce, mogą być wynikiem zderzenia ideologii z rzeczywistością. A ponieważ nie żyjemy w raju, jakiś poziom zła pojawiającego się mimo naszej woli musimy zaakceptować. Czy okoliczności te sprawiają, że konserwatywny liberalizm staje się sensownym rozwiązaniem? Aby odpowiedzieć na to pytanie zastanówmy się, czy rzeczywiście zło o którym mowa nie jest nieuniknioną konsekwencją ideologii.

Aby czytelnicy poniższego tekstu nie wysnuli mylnych wniosków, zaznaczę z góry iż uważam się za konserwatystę. Na dodatek twierdzę, że w Polsce nadszedł czas na konserwatyzm.

Całkiem być może iż Bóg zesłał nam (nie)rząd Tuska, abyśmy to zrozumieli.

Widzę jednak, że konserwatyści zanim zaczną rządzić mają jeszcze wiele pracy do wykonania…..

 

Znalazłem w internecie "21 zasad konserwatyzmu" autorstwa Clinton Rossiter (przekład: Tomasz Gabiś).

Zacząłem czytać i szczęka opadała mi coraz niżej. W końcu zagryzłem zęby i postanowiłem założyć  bloga, który przekształcił się w tą stronę internetową.